Pandemia, ah, ta pandemia. Wielu woli o niej nie pamiętać, a niepodzielnie nam panująca pogoń za nowością, przeszkadza innym porządnie ją udokumentować. W przemierzanym przeze mnie, dźwiękowym krajobrazie tego globu mnóstwo ona pozmieniała. I nie piszę tu o wszystkich tych odwołanych trasach, finansowych niedostatkach i nieodżałowanych przebranżowieniach. Chodzi mi głównie o to, co wydarzyło się w samej audiosferze – z jednej strony bowiem młodociani raperzy, którym ktoś nagle zakazał… wszystkiego, na powrót odkryli bunt, a – z drugiej – szereg muzyków zwrócił się w stronę spokoju. Twórcy funkcjonalnego techno poczęli nagrywać ambienty, członkowie wieloosobowych zespołów zarejestrowali swoje pierwsze solowe poczynania, a kwestia narracji wkroczyła w kolejny etap swojego rozkwitu. Szuflady zostały opróżnione, nowe aliasy wymyślone, a ja zauważyłem po sobie, że nagle zacząłem słuchać nieporównywalnie więcej nagrań terenowych i słuchowisk. Dzięki tym pierwszym zwiedziłem kawał świata pozostając wciąż zamknięty w czterech ścianach mojego mieszkania, a za sprawą tych drugich oglądałem kolejne filmy, gdy oczy już miałem zmęczone blaskiem ekranu.

Gdański duet sygnujący swe produkcje an-hoer również swoje szyki zwarł w pandemii i w dźwięku znalazł sposób na oderwanie się od dotkliwie powtarzalnej, pozamykanej rzeczywistości roku 2021. To właśnie w lockdownie Piotr Bratoszewski i Wojciech Unterschuetz założyli kolektyw sepr.online – odwołujący się do spuścizny Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia, multidyscyplinarny projekt, którego kołami napędowymi prędko okazały się być narracja i podróż… czasoprzestrzenna. Piotr wniósł do niego techniczną sprawność wyniesioną z inżynierii dźwięku i obrazu, a Wojciech – wyczucie dramaturgii, którego uczył się na wydziale reżyserii i interdyscyplinarną refleksję zaszczepioną mu na studiach z filozofii. Efekty swojej pracy badawczej prezentowali co miesiąc na falach Radia Kapitał, a przez siedemset dwadzieścia (720!) minut powstałego w ten sposób materiału przewinęły się trzydzieści cztery (34!) osoby zaproszone przez nich do współpracy (min. Paweł Szamburski, Piotr Kaliński, Michał Jacaszek i Maciej Polak). Wiele z rzeczonych słuchowisk miało swój motyw przewodni bądź intelektualnego patrona i właściwie każde z nich odnosiło się do tematów nagłych i aktualnych, a jednocześnie w przed-pandemicznej, w ogromnej mierze funkcjonalnej muzyce bardzo rzadko wybrzmiewających. Wojna, zaraza, bunt i utopia; koniec.

Śmierci moja – z przepuszczoną przez odrealniającego wszystko auto-tune’a, żałością w głosie śpiewa ktoś w trzecim utworze z płyty podsumowującej dokonania sepr.online, a numer ten jest dla mnie jednym z najlepszych dźwiękowych zapisów pandemii COVID-19 jakie dotąd słyszałem. Jak bowiem często mówiła moja prababcia – świadkini dwóch wojen i weteranka Powstania Warszawskiego – apokalipsa, nie apokalipsa, żyć trzeba, tańczyć i dzieci płodzić. Kompozycja, w której tytule pojawia się dopisek „bangeras radio mix” jest tymczasem udźwiękowieniem tych słów – funeralnym lamentem przy którym… bawić się może cały parkiet. Pozostałe indeksy „sepr.online.works” są już nieporównywalnie mniej ambiwalentne – wybrzmiewa w nich industrialny lęk bądź ambientowa nadzieja, noise’owa trwoga i neoklasycystyczne wręcz pogodzenie ze światem, jakkolwiek by on aktualnie nie wyglądał. Mechaniczny warkot syntezatora współistnieje z akustycznym tonem pianina, a echa twórczości Rudnika, Knittela czy Bieżana nawet na moment nie skłaniają mnie, żeby widzieć (słyszeć?) tę płytę w czasie przeszłym. Podobnie jak wciąż przez WHO nie zakończona pandemia COVID-19 jest ona nadal aktualna i przyrodzonych jej obawach, wątpliwościach i szansach na wskroś współczesna. Bo – jak w tłumaczonym ze słuchu, z języka, którego nie znam – tekście stanowiącym mantrę utworu „Profeto” – nie żyje naprawdę, ten, kto żyje tylko dla siebie. I o tej właśnie, jednej z najważniejszych lekcji jakich nauczyła nas plaga przypomina an-hoer na swojej debiutanckiej płycie. Płycie – dokumencie, płycie – słuchowisku, płycie – nagraniu terenowemu z świata w kryzysie.