Szczyt popularności Diesla przypada na lata 2002 – 2005, gdzie na totalnym topie były jeansy z niskim stanem, jeansowe spódniczki szerokości paska do spodni i topy z ogromnymi logotypami, najlepiej w towarzystwie cyrkonii. Złote czasy dla marek takich jak Von Dutch, Juicy Couture i Ed Hardy. Potem nastała era minimalizmu, mody bardziej wyważonej, wysokich stanów i oversizeowych, czarnych marynarek. Diesel przestał wyznaczać trendy, a stał się reliktem przeszłości.
Wczesne lata 2000 były bardzo eksperymentalne, a kiedy młode i odważne pokolenie Z zaczęło odczuwać fascynację tą epoką, powrót tego stylu był tylko kwestią czasu. Powrót weluru, logomanii, baby topów, mini spódniczek i jeansowego total looku wraca po niespełna 20 latach. W tę estetykę idealnie wpasowuje się Diesel, który za sprawą serwisów takich jak Vinted, czy Depop powrócił do popkultury i secondhandów, zdobywając nowych odbiorców.
W tym roku ubrania i torebki z logo “D” są już klasykiem na Instagramie. Symbol ten, pojawiający się w odświeżonych kolekcjach marki – odchodzących od jej charakterystycznych dżinsowych projektów – stał się dosłownym wyznacznikiem stylu, noszonym z dumą przez takie gwiazdy jak Dua Lipa, Rihanna czy Megan Thee Stallion (W zeszłym miesiącu BIA wystąpiła w teledysku “London” w ubraniach Diesel od stóp do głów). Ten niedawny sukces można w dużej mierze przypisać odświeżeniu marki przez nowego dyrektora kreatywnego Glenna Martensa, który przejął stery od założyciela marki Diesel, Renzo Rosso, w 2020 roku, krótko po tym, jak amerykański oddział Diesla ogłosił upadłość. Od tego czasu wprowadził on markę na nowe tory – zachowując jej DNA dodał brandowi nowego wyrazu kierując się zasadami zrównoważonego rozwoju. Kolejne kolekcje to mieszanka tkanin i wzorów, z wykorzystaniem materiałów pochodzących z recyklingu i nietoksycznych substancji chemicznych, które przykuwają uwagę świadomego ekologicznie pokolenia.