Słońce, piasek pod stopami, poranna energia i LuLu Malina za deckami – tak wyglądał niedzielny poranek na jednej z najbardziej magicznych scen berlińskiego Sisyphos. Polska DJ-ka zagrała tam wyjątkowy, nieskrępowany planem set, który – jak sama mówi – “wyszedł prosto z serca”.
Występ odbył się na scenie Beach, czyli tam, gdzie czas płynie inaczej, a muzyka nabiera nowego znaczenia. „Nie planowałam zbyt wiele — po prostu podążałam za energią chwili. Coś w tym momencie było łatwe, prawdziwe i trochę magiczne” – napisała LuLu po wydarzeniu. Cały set został nagrany i jest dostępny na jej SoundCloudzie.
Nie ma drugiego takiego miejsca. Sisyphos to berliński mikrokosmos ukryty w starych murach dawnej fabryki karmy dla psów, gdzie techno tańczy z naturą, a czas się rozmywa. Imprezy ciągną się tu od piątku do poniedziałku, a poranki na plażowej scenie mają status legendarny. W tym świecie wszystko może się wydarzyć – zwłaszcza gdy za deckami staje ktoś, kto czuje vibe miejsca bez zbędnych planów i setlist.
LuLu Malina to jedna z tych postaci, które robią hałas bez zadęcia. Od lat krąży po najlepszych polskich klubach i festiwalach, miksując melodic, deep, nu disco i house w opowieści pełne światła i emocji. Poza graniem, tworzy własne eventy jak Stardust czy Spektrum, gdzie celebruje muzykę, autentyczność i kolor. Jej set z poranka w Sisyphosie to nie tylko nagranie — to emocjonalna pamiątka z momentu, który po prostu się wydarzył. Spontanicznie, magicznie, prawdziwie.
