Ferskja to DJ-ka, która dryfuje pomiędzy breakami, electro i nieoczywistymi eksperymentami. Jak sama mówi, pochodzi z wschodnich rubieży woj. pomorskiego, ale zakorzeniła się na dobre w Warszawie. Jej muzyczne korzenie sięgają gry na basie w zespole jazz-rockowym i występów chóralnych, a parkiety w klubach takich jak Jasna 1, Transformator czy FOMO podbiła eklektycznymi setami, które łączą techniczne umiejętności z kreatywną selekcją.
Jej najnowszy projekt to set dla Densiflora, w którym breakbeat i electro spotykają się z house’owymi brzmieniami i dubstepowymi tropami. W rozmowie z nami Ferskja zdradza, jak powstawał ten wyjątkowy mix.
“Nie umiem grać jednorodnych stylistycznie setów – uważam, że czasem warto wyprowadzić połamane brzmienie na prostą, a potem znów wprowadzić chaos. To dla mnie sposób na zabawę i utrzymanie energii.”
Jak doszło do Twojego zgłoszenia do podcastu Densiflora?
„Mam pytanie. Czy mogę zgłosić się na podcast Densiflora?” – zapytałam 2 października na Instagramie w DM-ach Densiflory, dochodząc do wniosku, że muszę nadać swojej obecności na tzw. scenie jakikolwiek kierunek. Robić coś, nagrywać więcej, nagrywać dużo albo i mało, ale cokolwiek, koniecznie jednak z wiszącym deadline’em i obietnicą zrobienia tego dobrze, bo przecież inaczej nie umiem. Jak deadline nie wisi, to się ogór nie kisi, a ja odwlekam w nieskończoność wszystkie szanse na awanse. Postanowiłam więc napisać na profil Densiflora, zgłosić się do nagrania mixu, ustalić sobie deadline i ostatecznie obiecać – sobie i im – że na pewno coś wyślę, że chcę bardzo nagrać, i że nastąpi to oczywiście niedługo.
Czy miałaś już jakiś pomysł na set?
Ostatnimi czasy inspirują mnie house’owo-trensujące i ogólnie rzecz biorąc „słoneczne” brzmienia, które to do projektu Maćka (MaL) i Daniela (Axis Operandi) pasują jak ulał. Tak więc – miałam plan. I szczerze wierzyłam w jego wykonanie. Ba, na pytanie Maćka, na kiedy byłabym gotowa, napisałam: „Na koniec przyszłego tygodnia, bo jutro jadę na Unsound i mnie nie będzie do poniedziałku. Więc dziś selekta, we wtorek nagrywka i za tydzień mogę przesyłać”. Nieźle, co? Na swoją obronę mam tylko tyle, że naprawdę wierzyłam w powodzenie tego planu.
Jak wyglądał proces pracy nad setem?
Zarówno selekta, jak i nagrywki odbywały się przez kolejne dwa-trzy tygodnie w 80% w mojej głowie, a w 20% podczas pracy etatowej, co dawało łącznie 100% nieoptymalnie wykorzystanego czasu i 0% nagranego seta. Od czasu do czasu wieczorem odpalałam swój leciwy, ledwo już zipiący kontroler Xone:DX i Traktora 2, kleiłam jakieś playlisty i ogrywałam je przy włączonym „Rec”. Jak to jednak z perfekcjonistami bywa, przy najmniejszym błędzie przestawałam, obrażałam się nie wiadomo na co i szłam scrollować Instagrama na kanapie.
29 października MaL napisał do mnie żartem „długi ten twój tydzień”, a ja wiedziałam już, że pora wziąć się w garść. Na szczęście zbliżała się moja impreza „Nieprzespane Noce x Breaky Delight”, którą organizowaliśmy z Korytem i Halina World w K-Barze. To był kolejny motywujący mnie z zewnątrz czynnik. Trzeba było ograć nową selektę – zdobycze bandcampowych łowów przeprowadzanych głównie po nocach oraz w czasie, kiedy powinnam była skupiać się na mailowaniu z klientami i dopinaniu Super Ważnych Spraw i Projektów.
Co znalazło się w finalnym secie?
Po kilku próbach, a w sumie czterech tygodniach od deklaracji, udało się nagrać ciągiem ponad godzinne „jam session na kontrolerze” złożone z utworów, które mi odpowiadały, które były w mojej kolekcji nowe i które instynktownie odzwierciedlały to, czego mi się ostatnio dobrze słucha, za czym w pewien sposób tęsknię (Słońce! Plaża!) i czego do tej pory w pewien sposób unikałam lub nie miałam okazji zagrać. Oczywiście, z zachowaniem „cząstki siebie” i „swojego stylu”, jeżeli można mówić tak o osobie, która w teorii puszcza cudze utwory (ja uważam, że można!).
Jak opisałabyś swój styl jako DJ-ki?
Jeszcze jakiś czas temu utrzymywałam, że nie lubię tech-house’u i brzmień progresywnych. Powoli jednak zmieniam przekonanie, po pierwsze dlatego, że takie postawienie sprawy wydaje mi się uproszczeniem gatunku do własnego o nim wyobrażenia, a po drugie pewnie jednak zmienia mi się gust. Nadal raczej nie trafiają do mnie współczesne melodyczne brzmienia spod znaku takich wytwórni, jak Innervisions, Ajunadeep czy Afterlife, chociaż z drugiej strony w myśl zasady „nigdy nie mówi nigdy” nie deklaruję, że nie odnajdę w nich kiedyś autentycznej inspiracji. Trzonem, „core’em” oczywiście wciąż pozostaje u mnie umiłowanie klimatów oscylujących wokół electro i tak zwanych „połamanych brzmień”, ale nie umiałabym zagrać w stu procentach jednorodnego stylistycznie seta: połamane brzmienie warto czasem wyprowadzić na prostą za pomocą jednostajnej, groove’ującej stopy i pianinka, a w tryby syntetycznej electromaszyny wrzucić kilka ziaren organicznego piasku prosto z brytyjskiej plaży. Rozumiem też, że nie każdemu odpowiada taki styl gry i taka konstrukcja seta. Sama od czasu do czasu lubię popaść w głęboki techno-trans, gdzie utwory przenikają się przez co najmniej godzinę, płynąc i zapraszając do przelotu przez hypno-tunel. Nie umiem tak jednak grać i nie chcę tego robić. Myślę, że moim stylem jest granie tak, jakbym grała sama ze sobą b2b.
Jak zaczęła się Twoja współpraca z MaL’em?
Jeżeli chodzi o samą platformę Biotechnologia/Densiflora: to nie jest pierwszy raz, kiedy MaL dał mi szansę wybrzmieć w eterze ze swoją selekcją. Cztery lata wcześniej (miałam napisać „trzy”! Ależ ten czas leci, wow) poznaliśmy się lepiej po tym, jak zaprosił mnie do swojej audycji Malcontent w Radiu Kapitał. Było to dla mnie szczególne wyróżnienie, ponieważ zadziało się to po moim secie streamowanym w Blue Oyster. MaL zobaczył, posłuchał i stwierdził, że moja selekcja i technika bardzo mu odpowiadają, co zaowocowało zaproszeniem do wspomnianej audycji.
Dziękujemy i zachęcamy do odsłuchu!
Foto 1: AsiaBensari.pl