Trzy lata, niezliczone imprezy, godziny zagranych setów, niezapomniane bektubeki, przelot przez multigatunkowe przesztrzenie i morze wylanego potu na parkietach – tak można w skrócie podsumować dotychczasową działalność kolektywu Discappointment. Wydawało się, że ich nazwa to obietnica nieszczęścia, a tymczasem dali nam tylko najlepsze muzyczne przeżycia.
Z okazji swoich trzech lat działalności, discappowe crew zaprasza na wyjątkową imprezę urodzinową w K-Bar Powiśle, która zapowiada solidną przejażdżkę w stylu, który konsekwentnie utrzymują od dnia zero – wszechstronna selekta, mocny lokalny skład i spora doza dystansu. Ale zanim wpadniemy na parkiet, zatrzymajmy się na chwilę, żeby przyjrzeć się bliżej temu, co udało im się osiągnąć.
fot. Patrycja Skwierczyńska
Kolektyw Discappointment to czterech kumpli – Bart Ender, Bielak, Schmeltzer i Taan – których różnorodne osobowości i indywidualne podejście do selekety łączą się w konkretną wybuchową mieszankę. Rezydenci warszawskiego K-Bar Powiśle znani są z tego, że eksperymentują i bawią się gatunkami muzycznymi. Od bujającego breakbeatu, przez UK garage i dubstep, po futurystyczne techno, euforyczny trance czy house’owe klasyki – ich selekcja to mieszanka muzyki basowej inspirowanej brytyjskim soundem i wiozących dźwięków 4×4. W skrócie: synteza energii, świeżości i ….dystansu.
Członkowie Discappointment crew:
- Bart Ender: DJ i producent mieszający szerokie spektrum gatunków – od breakbeatu, house i electro po uk garage, techno i bass
- Bielak: Eksplorator surowego techno, tribalowych rytmów i acidowego house’u, który nie boi się łamać rytmów i wplatać w sety różnorodne brzmienia z różnych zakątków muzyki elektronicznej.
- Schmeltzer: kolekcjoner płyt winylowych, fan UK Soundu, w swoich setach stawia na UK Garage, 2step, breakbeat, minimal, house.
- Taan: zapalona diggerka i selektorka z pasją łączenia nieoczywistych dźwięków i tekstur. Najchętniej stawia na gatunkowe pomieszanie przechodząc od bassu, breakbeatu, dancehall’u, przez dubstep, garage i grime, aż po leftfieldowe i ambientowe brzmienia
- Czas na podsumowania: Trzy lata Discappointment – jak to brzmi, kiedy to mówicie na głos? Czym waszym zdaniem najbardziej zaskoczył was ten czas?
Bart Ender: Brzmi jak dobry początek! Te trzy lata to dla każdego z nas lot po różnych stylach i motywach, otwieranie się na nowe i definiowanie samych siebie. Zaskoczeniem jest duża płynność i ciągłość naszego projektu, który początkowo miał być sporadycznym graniem dla znajomych. A my nie tracimy energii i ciągle pojawiają się nowe pomysły muzyczne i wizerunkowei za to nas lubię najbardziej.
No i w sumie zaskakujące jest, że taka głupia nazwa wymyślona na wspólnej bombie jednak się przyjęła i wszyscy powtarzają ją bezbłędnie! Chociaż pojawiały się też mocniejsze pomysły.
Taan: Zgadzam się. Mimo że każdy z nas ma inne podejście do brzmienia, udaje nam się trzymać naszą kolektywną energię w spójności. To naprawdę karmiące uczucie, że w tych często odmiennych muzycznych przestrzeniach, które eksplorujemy, znajdujemy wspólny pierwiastek, a tę różnorodność i zabawę formą wykorzystujemy jako naszą mocną stronę. Poza tym nie jestem zaskoczona czymś szczególnie, czułam, że to co planujemy tworzyć wspólnie, trafi do publiki. Nasze podejście do komunikacji, luz i dystans szybko weszło w nasz core i zostało przyjęte z dużą otwartością.
Schmeltzer: Szybko zleciało. Zaskoczony jestem tym, że w tak krótkim czasie udało nam się rozwinąć skrzydła i dotrzeć do szerszej publiczności. Oczywiście pomogło nam w tym wiele osób z naszego otoczenia, za co jesteśmy wdzięczni, ale uważam, że to i tak spory sukces.
Bielak: Czuję jakbyśmy zaczynali wczoraj, a jednocześnie tyle się wydarzyło, że ciężko to wszystko ogarnąć. Najbardziej zaskakuje mnie, że mimo burzliwych dyskusji o tym, kto gra o której godzinie i czy bardziej „leci techno czy breaks”, wciąż dogadujemy się na tyle dobrze, że nie skończyło się to jakimś dramatycznym mic dropem. Trzy lata i nadal robimy swoje – ludzie wychodzą z naszych imprez z bananem na twarzy, a my mamy pełno pomysłów co dalej.
- Jak się zaczęła wasza historia? Czy od razu czuliście, że tworzycie zgrany kolektyw, czy potrzeba było czasu, żeby dopasować style i pomysły?
Bart Ender: Discappointment wykracza poza zwykły kolektyw, to w dużej mierze rodzinny projekt – ja i Taan jesteśmy rodzeństwem i na różnych etapach życia wzajemnie formowaliśmy się muzycznie. Całą czwórką jesteśmy przyjaciółmi i spędzamy razem mnóstwo czasu.
Taan: W czasie pandemii zaczęliśmy spotykać się w naszych domach i rozpracowywać sobie nasze pierwsze selekcje. Szmelu, jako najstarszy stażem, trochę nas szkolił i mówił co jest trzy. Jeśli chodzi o dopasowanie stylów i pomysłów – chyba nadal do tego nie doszliśmy i raczej to się nie wydarzy. Dostajemy od siebie masę inspiracji, to na pewno, ale jednak każdy ma swoje unikalne brzmienie, które udaje nam się płynnie przeplatać i spotykać w jakimś miejscu. A czasem pozostajemy na swoich biegunach i to też siedzi. Chyba o to chodzi w Discappointment. I o jajca też, wiadomo.
Schmeltzer: Świeżo po przeprowadzce do Warszawy dostałem propozycję zorganizowania imprezy. Długo myślałem kogo mógłbym zaprosić do wspólnego grania. Nikt nie chciał więc wziąłem ich. Jokes aside, tak naprawde nie zastanawiałem się, bo od razu pomyślałem o nich i później już szybko poszło w stronę stworzenia kolektywu.
Bielak: Klasycznie trochę nudy, trochę przypadku i za dużo wolnego czasu podczas pandemii. Oczywiście duża w tym zasługa Szmela, którego propozycja była zapalnikiem tego całego cyrku. Na początku to było bardziej jak zgrany chaos – każdy grał swoje i udawał, że wszystko pasuje. Ale wiecie co? Jakoś to działało, a dziś nawet nasze największe rozjazdy muzyczne brzmią jak plan. Dlatego też cały czas lubimy grać ze sobą b2b.
- Wiele osób kojarzy was z K-Bar Powiśle. Jak to miejsce wpłynęło na wasz rozwój?
Bart Ender: K-Bar jest miejscem, w którym muzycznie można prawie wszystko i jest to bardzo rozwijające środowisko. Publika jest tam niezwykle otwarta i responsywna.
Taan: To miejsce jak żadne inne dało nam mnóstwo otwierających głowę inspiracji i podejście do kminienia muzy daleko odbiegającego od sztywności gatunkowych. I też na pewno K-Bar i jego community zrobiło sporo w naszym rozwoju jako kolektywu. Za te znajomości jestem niezwykle wdzięczna, you know who you are.
Schmeltzer: K-bar dał nam niezłego kopa na start. Czasem ciężko jest znaleźć miejsce do grania dla świeżych ekip, które nie są jeszcze rozpoznawalne. Tam mogliśmy się rozwinąć i podzielić naszą selekcją z bardzo otwartą publiką.
Bielak: K-Bar to miejsce, gdzie możemy robić, co nam się podoba, bez obawy, że nas wyrzucą za dziwne sety. Cieszy mnie, że K-Barowa publika oraz rezydenci są mega otwarci na różnorodność, to dało nam sporo inspiracji.
- Wasze sety to prawdziwa jazda bez trzymanki gatunkowej. Skąd czerpiecie inspiracje i czy są gatunki, które jeszcze chcielibyście zgłębić?
Bart Ender: Mnóstwo inspiracji przyniósł mi wspomniany K-Bar, wiele rzeczy w wydaniu klubowym usłyszałem tam po raz pierwszy, kilka lat wstecz tę rolę spełniała Jasna 1. Poza tym zawsze naładowany energią i pomysłami wychodzę z naszych ekipowych spotkań, na których trochę gramy, trochę gadamy i wymieniamy się pomysłami muzycznymi, ale też wizerunkowymi. Sam też produkuję, póki co większość do szuflady, ale to co wychodzi z Abletona często w jakiejś formie przenika do moich setów.
Taan: U mnie szukanie inspiracji jest procesem o dużej zmienności, zależy to od tego w jakiej aktualnie relacji z muzyką się znajduje i co danego czasu rezonuje ze mną najbardziej. Ostatnio najchętniej zgłębiam eksperymentalne i ambientowe brzmienia, które dobrze wtapiają się w moją jesienną rzeczywistość. I tak jak mówił Bartek, na lokalnym podwórku często mają miejsce wyjątkowe, jakościowe muzyczne działania, z których dużo czerpię, a osoby selektorskie z mojego otoczenia inspirują mnie chyba najbardziej. Poza tym staram się być na bieżąco z tym co dzieje się poza granicami naszego kraju. Osobiście dużo wynajduję w śledzeniu audycji Noods, LYL czy Kiosk radio.
Schmeltzer: W tym momencie czerpie dużo inspiracji z diggowania w vvosk records. Czasem trafię tam na płytę, która nie jest do końca w mojej stylistyce ale mi się podoba, więc idę w te strone dalej, eksplorując nowe obszary gatunkowe.
Bielak: Dla mnie dużą inspiracją są nasze gadki o muzyce, podczas których zawsze udaje się odkryć coś dziwnego, co zmusza do głębszego diggowania. Lubię wynajdować dziwne numery, gatunkowo odległe od techno i wplatać je w sety. Staram się też śledzić lokalną scenę choć nie ukrywam, że czasem nie nadążam. Zawodowo jestem związany z komercyjnym radiem, w którym również zajmuję się muzyką, przez co momentami jest mi trudno aby być na bieżąco z tym co słychać na lokalnej scenie i u Taylor Swift.
- Każdy z was wnosi coś innego do kolektywu. Jak wygląda podział ról między wami?
Discappointment: Nie mamy sztywnego podziału ról, wychodzi to naturalnie. Natalia od początku naszej działalności przejęła ogarnianie komunikacji w social mediach, jednak zawsze ma wsparcie całej reszty. Jeśli ktoś nie może czegoś zrobić, przejmuje to ktoś inny. Ogólnie dosyć szybko i sprawnie wyznaczamy sobie zadania do zrobienia.
- Gdybyście mieli wybrać jedną imprezę z tych trzech lat, którą zapamiętacie na zawsze, to która by to była i dlaczego?
Bart Ender: Nasze drugie urodziny rok temu, wszystkie trzy sale wypełnione po korek i niesamowita energia do samego rana. Ale teraz mamy ambicje to przebić. Honorable mention też dla letniej imprezy zorganizowanej w tym roku z Easy Audio na zamku Ujazdowskim, na którą zaprosiliśmy Viikatory. Plener, ciepła noc i szalone poczwórne b2b na closing – cholernie chciałbym to powtórzyć..
Taan: Wybrałabym te same imprezy, ale też urodziny dwa lata temu i tym samym naszą pierwszą imprezę w K-Barze. To była też nasza pierwsza impreza na większą skalę i od razu był to strzał w 10. Po tej imprezie zadomowiliśmy się tam na dobre
- Organizacja urodzin to nie lada wyzwanie. Jakie niespodzianki szykujecie na ten wieczór?
Discappointment: Tego wieczoru dołączą do nas wyjątkowe selektorki i selektorzy – zagrają dd, Payoyayo, Prncs Error, Monka, TBH, i Zenwerk. Wiemy, że w połączeniach b2b z nami, a także w formule bardziej eksperymentalnej trzeciej sali może się dużo wydarzyć. Chyba na te brzmieniowe niespodzianki czekamy najbardziej!
- Co dalej? Macie jakieś plany na rozwój Discappointment? Myślicie o wydawaniu muzyki, trasach zagranicznych?
Discappointment: Przede wszystkim chcemy działać lokalnie, promować artystów i wartościowe inicjatywy tutaj. To realizujemy między innymi w serii podcastów “Appointments”, a w przyszłości pewnie też w formie labelu.
- Jak widzicie przyszłość polskiej sceny klubowej? Co was inspiruje, a co chcielibyście zmienić?
Bart Ender: Patrząc na liczbę DJ-ek i DJ-ów, którzy mają jasno określoną wizję i dostarczają selekcje na topowym poziomie, można śmiało powiedzieć, że scena ma się znakomicie. Przed każdą imprezą stoimy przed przyjemnym dylematem kogo zaprosić, a kogo odrzucić – mimo że wiele ksyw wywołuje u nas maksymalną ekscytacje. To świetna prognoza na przyszłość, bo różnorodność inspiruje zarówno nas, jak i publiczność na parkiecie.
Co mnie drażni to podejście wielu klubów do ich przestrzeni. Często zakładają, że czas można spędzać wyłącznie na parkiecie, przy barze albo na szlugu, a gdyby nie backstage, w wielu lokalach nie miałbym gdzie odetchnąć. Myślę, że właśnie przez brak takich udogodnień wiele osób rezygnuje z zabawy na dłużej niż kilka godzin. Odpowiedzią na to wydają się być mniejsze inicjatywy i mikrokluby, takie jak Vvosk i Monkey Love w Warszawie, czy Ślina w Poznaniu – przytulne miejsca w których czujesz się trochę jak na domówce.
Taan: To obszerny temat, który trudno zamknąć w kilku zdaniach. Mimo wyzwań i poczucia chaosu na scenie, patrzę pozytywnie – lokalne inicjatywy pokazują ogrom jakości i świeżości. Coraz więcej selektorów i selektorek eksperymentuje, wprowadzając niestandardowe podejście do brzmienia, a polska scena odważniej otwiera się na niszowe i eksperymentalne kierunki oraz reinterpretacje globalnych trendów. Kluczowe jednak jest budowanie solidnego community – przestrzeni, gdzie networking, edukacja i wsparcie będą fundamentem dla trwałości tych działań. Takie granie do jednej bramki – w końcu chodzi o to, żeby razem odkrywać muzykę, wzajemnie się inspirować oraz budować silną, wspólnotową więź wokół niej. Być może to nieco utopijna wizja, ale bardzo chciałabym ją dostrzegać i współtworzyć. Na szczęście widać, że niektóre działania zmierzają w tym kierunku – ostatnia klubowa współpraca K-Bar x Jasna oraz inicjatywy jak Oramics czy Up To Date, konsekwentnie stawiające na edukację i inkluzywność, dają realne powody do nadziei.
Bielak: Polska scena klubowa przypomina trochę jazdę na rowerze po wyboistej drodze – raz w dół, raz w górę, z nadzieją, że nie wpadniemy w jakąś dziurę. Inspirują mnie ludzie, którzy nie boją się wyjść poza schematy i robią coś innego. Polska scena naprawdę zaskakuje różnorodnością i energią, zwłaszcza gdy mówimy o takich miejscach jak Ślina, które dają przestrzeń na szaleństwo z brzmieniem. Im więcej takich inicjatyw, które stawiają na jakość, a nie na ilość, tym lepiej.
- I na koniec: dlaczego, mimo wszystko, nie „discappointujecie”?
Discappointment: bo ciągle szukamy i definiujemy swoje selekcje na nowo, bo nie lubimy nudy, bo kochamy ludzi, którzy są w tym z nami.
- Instagram: https://www.instagram.com/discappointment/
- Facebook: https://www.facebook.com/discappointment
- SoundCloud: https://soundcloud.com/discappointment
- APPOINTMENTS: https://on.soundcloud.com/mi1NnNJKqGTNxzUz9
- Taan: https://soundcloud.com/taanat
- Bielak: https://soundcloud.com/bielak1
- Bart Ender: https://soundcloud.com/bart_ender
- Schmeltzerr: https://soundcloud.com/schmeltzerr
Event CLICK