Przewidywalnie, poniedziałkowe ogłoszenie o śmierci Quincy’ego Jonesa spotkało się ze słodko-gorzką mieszanką smutku i celebracji.

Muzycy, fani, celebryci, dziennikarze i naukowcy z całego świata udali się na media społecznościowe, by opłakiwać stratę, dzielić się muzyką i oddawać hołd ogromnemu dziedzictwu Jonesa.

Quincy Jones był wielowymiarowym talentem, który przez niemal osiem dekad doskonalił umiejętność wpływania na każdy etap tworzenia muzyki, od kompozycji po produkcję i więcej. Eksperymentując swobodnie z różnymi gatunkami, Jones przez swoją karierę nie tylko dostosowywał się do wielkich przemian w amerykańskiej muzyce popularnej, ale często sam był ich katalizatorem.

Quincy Jones urodził się w 1933 roku na południowej stronie Chicago. Jego ojciec, Quincy Jones Sr., i matka, Sara Frances Wells, rozwiedli się po tym, jak Wells została umieszczona w zakładzie psychiatrycznym z powodu schizofrenii. Gdy ojciec ponownie się ożenił i przeniósł do Bremerton w stanie Waszyngton, Jones odkrył muzykę i zaczął grać na trąbce w wieku około 12 lat. W połowie lat 40. największy kulturowy wynalazek Ameryki – jazz – przechodził prawdziwą rewolucję. Choć wielkie, swingujące orkiestry lat 30. nadal były popularne i komercyjnie opłacalne, muzycy tacy jak Charlie Parker, Thelonious Monk, Kenny ClarkeDizzy Gillespie przekształcali podstawy jazzu, rozkładając muzykę na czynniki pierwsze i nadając jej nowe harmoniczne, melodyczne i rytmiczne formy.

Zamiast wybierać stronę w wielkim przewrocie jazzu lat 40., Jones pozostał otwarty na wszystko, chłonąc i studiując dźwięki bebopowców oraz podążając za legendarnymi big-bandami prowadzonymi przez Duke’a Ellingtona, Caba Callowaya, Jimmie’ego Lunceforda i jego przyszłego mentora i współpracownika, Counta Basie’ego. Jak wielu wybitnych muzyków przed nim i po nim, jazz stał się dla Jonesa fundamentem, ale nie końcem jego drogi. W trakcie swojej błyskotliwej kariery Quincy Jones przekraczał granice pomiędzy jazzem, popem, rockiem, gospel, rhythm & bluesem, hip-hopem i wieloma innymi gatunkami. Muzyka, którą pozostawił po sobie, opowiada historię innowacji i odkryć. Jego twórczość oraz proces, przez który ją tworzył, przypominają nam, że ciekawość i zdolność adaptacji to same w sobie formy sztuki, a ich pielęgnowanie przynosi nieskończone dary.

Tak właśnie Quincy Jones zmienił muzykę:

1. Zapoczątkował łączenie jazzu z innymi gatunkami

Na początku lat 50. Jones był obiecującym aranżerem, grającym na trąbce i piszącym aranżacje dla zespołu wibrafonisty Lionela Hamptona. W swojej autobiografii z 2001 roku, Q, Jones z entuzjazmem opowiadał o czasie spędzonym z Hamptonem i jego wpływie na jego twórczość. „Nauczyłem się wiele w zespole Hampa, pisząc aranżacje po osiem taktów pod każdym fortepianem, jaki udało mi się znaleźć, albo w kuchniach i hotelowych pokojach, próbując je na jego zespole. To była najlepsza szkoła na świecie” – napisał.

 

Nowatorskie podejście Quincy’ego

Jednym z pierwszych utworów skomponowanych przez Jonesa był mroczny i uwodzicielski aranż, który napisał do singla Hamptona z 1951 roku, „Eli, Eli”. Pełen dramatycznych pauz i przesycony niepokojącą atmosferą, „Eli, Eli” ma niemal filmowy charakter, który zapowiadał rozbudowane ścieżki dźwiękowe, jakie Jones tworzył w późniejszych latach.

W 1953 roku młody trębacz-wirtuoz Clifford Brown nagrał swoją interpretację kompozycji Jonesa „Wail Bait”, radosnego utworu bebopowego, który pokazał talent Jonesa do pisania zarówno dla małych, jak i dużych zespołów. W tamtym okresie jego jazzowe kompozycje pełne były nowatorskich zapożyczeń z innych gatunków. Jones włączał do swoich utworów kontrapunkt w stylu klasycznym, tworząc kompozycje, w których dwie lub więcej linii melodycznych wybrzmiewały jednocześnie. Dodawał również rytmy latynoskie w kompozycjach takich jak „Mau Mau”, nagranej przez Art Farmer Septet w 1953 roku.

Oprócz współpracy z Brownem i Hamptonem, Jones spędził lata 50., komponując i aranżując utwory dla takich legend jazzu jak GiGi Gryce, Art Farmer, Dinah WashingtonJames Moody. Doświadczenie zdobyte przy pisaniu aranżacji jazzowych i kompozycji na scenę i do studia stało się dla niego fundamentem, na którym budował swoje umiejętności przez kolejne dekady, tworząc w różnorodnych stylach. Jego kolejnym krokiem było przeniesienie talentu na ekran.

2. Unowocześnił muzykę filmową

Quincy Jones jest jednym z najwybitniejszych kompozytorów muzyki filmowej, mimo że jego kariera wykracza daleko poza ten gatunek. Jego nowoczesne podejście do jazzu wywarło ogromny wpływ na sposób komponowania ścieżek dźwiękowych. Jego prace, od The Pawnbroker z 1965 roku po They Call Me Mr. Tibbs! z 1970 roku, obejmują prawie dwadzieścia filmów, w których łączył różne style – od dramatycznego, orkiestralnego jazzu po funk. Mieszając popularne czarne style muzyczne – blues, funk i R&B – z klasyką i jazzem, Jones poszerzył nasze wyobrażenie o tym, jak powinna brzmieć muzyka filmowa. Główna melodia w Call Me Mr. Tibbs to dynamiczny orkiestralny utwór funkowy, a ścieżka dźwiękowa do The Italian Job łączyła jazz, bluesa i klasyczną muzykę zachodnią. W czasach, gdy wielu kompozytorów trzymało się tradycyjnych schematów, Jones udowodnił, że popularne style muzyczne mogą być integralną częścią muzyki filmowej. W 1972 roku stworzył utwór tytułowy do serialu Sanford & Son, który stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów w historii telewizji, łącząc jazz, blues i funk w unikalny sposób.

3. Wprowadził elementy jazzu do muzyki popowej.

Quincy Jones miał największy wpływ na muzykę, produkując piosenki popowe, zaczynając od hitu Lesley Gore „It’s My Party” w 1963 roku. Przez lata 60. i 70. pełnił rolę kompozytora, aranżera i producenta, a pod koniec 1978 roku dołączył do ekipy pracującej nad jednym z najlepszych albumów w historii. W 1979 roku wydany został Off The Wall Michaela Jacksona, który umocnił ich duet jako potęgę w muzyce pop. Sukces Off The Wall został jednak przewyższony przez Thriller z 1982 roku, który sprzedał się w 70 milionach egzemplarzy. Jones, jako producent, dopracował album do perfekcji, a proces tworzenia, jak mówi w dokumencie Quincy z 2018 roku, był „jak jazda rakietą” – wybierali najlepsze piosenki spośród 600 propozycji. ThrillerOff The Wall stały się kamieniami milowymi w karierach obu artystów i na zawsze zdefiniowały ich współpracę.

4. Połączył jazz z hip-hopem

W latach 80., gdy hip-hop zyskiwał na popularności jako główny nurt czarnej kultury, Quincy Jones starał się włączyć go do swojej twórczości, zbliżając się do młodszej generacji. Podczas gdy wielu jego jazzowych rówieśników odrzucało hip-hop, Jones odważnie połączył te dwa gatunki, eksperymentując na albumach takich jak Back On The Block z 1989 roku i Q’s Jook Joint z 1995 roku.